czwartek, 2 stycznia 2014

Iczeri Szecher

Pod osłoną nocy
Upalny, wrześniowy wieczór. Zbliża się północ. Wszechobecną ciszę przerywa tylko regularne cykanie owadów. Wszyscy ludzie w zasięgu wzroku jakby zapadli się pod ziemię. Księżyc i gwiazdy oświetlają parkowe aleje, które tylko zachęcają, żeby usiąść na którejś z ławek i zostać tam na dłużej. Cały park spowity jest słodkim, pobudzającym zmysły i wyobraźnię zapachem sziszy. Dochodzi z pobliskiej piwnicy, w której, pomimo późnej pory, praca wre. Dookoła ciasna zabudowa kamienic w kolorze pustyni z dominującymi na niebie wieżami meczetów. Sprzedawcy dywanów zwinęli przed momentem swoje kramy, ale popularne herbaciarnie nadal pełne są gości. A do tego parki, wszechobecne parki niemal na każdym kroku. To Iczeri Szecher. Po azerbejdżańsku İçəri şəhər oznacza "miasto wewnętrzne", czyli naszą starówkę. Ale trochę inną niż ta, do jakiej przywykliśmy.
Uliczka Iczeri Szecher
Jesteśmy na bakijskim starym mieście, jedynym w swoim rodzaju. Pełno tu zieleni - trawników, drzew i parków. Jedne z nich pełne są ludzi. Inne, jak ten opisany we wstępie, są oazą ciszy i spokoju, i tylko wprawne oko może dostrzec w altance ukrytej pomiędzy drzewami samotnego czytelnika pogrążonego w lekturze. Chociaż jest już północ! Jeszcze dwie godziny temu bawiły się tu grupki dzieciaków pod czujnym okiem swoich rodziców. Teraz, w niespotykanej wręcz na starówkach atmosferze można oddać się czytaniu i rozmyślaniu. Otoczenie skłania do tego idealnie. Może warto poświęcić jedną noc i zamiast w hotelowym łóżku spędzić ją w jednej z herbaciarni a potem w którymś z magicznych parków? Wrócić do pokoju dopiero nad ranem, oglądając przedtem wschód słońca nad Morzem Kaspijskim, którego panoramę widać z jednej ze starówkowych ulic? O ile nie przyjdzie nam mieszkać na przedmieściach, zawsze możemy poratować się taksówką, i tak są tańsze niż w Polsce!
Nocna zabawa
A może po prostu zamieszkajmy wprost na starym mieście? Na pierwszy rzut oka wydaje się to nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę ceny hoteli w Baku. Ale jeżeli zabrać się za rezerwacje odpowiednio wcześniej (pół roku, albo i więcej), możemy mieć wygodny hotel w samym centrum z widokiem na miasto, wieże meczetów i morze za cenę, jaką przyjdzie nam zapłacić za rezerwowany "na jutro" hotel na peryferiach. Czyli niespełna 150 złotych za osobę, ze śniadaniem rzecz jasna. Jak na stolicę państwa ropą i gazem płynącego - wynik całkiem niezły.
W centrum jest nawet jeden hostel. Niestety, ten sposób nocowania w Azerbejdżanie się nie zadomowił (póki co), więc szansa, że załapiemy się na miejsce akurat w tym jednym jedynym jest niewielka.
W zaciszu herbaciarni
Bakijska starówka, podobnie jak i europejskie, tętni nocnym życiem. Ale nie dyskotekowym i knajpowym, chociaż te też są gdzieniegdzie. Do późnych godzin wieczornych, w blasku księżyca, można tu kupić dywan albo inne wschodnie wyroby typu szal czy chusta. Dywany wiszą wszędzie, niemal na każdym rogu. W ich towarzystwie będziemy spacerować, jeść czy pić piwo. Czasami może ktoś nas zaczepić i zaprowadzić do swojego domu, gdzie prowadzi nieoficjalny sklep, z asortymentem takim samym jak wszędzie, ale odpowiednio niższymi cenami. Albo po prostu zagadać i pogadać. Nie jest to tak częste jak w sąsiedniej Gruzji, ale widok obcokrajowca (tak czy inaczej będziemy się wyróżniać wśród miejscowych) często wzbudza zainteresowanie. Nie doświadczymy za to zaczepek ze strony żuli, żebraków, awanturującej się hołoty i innych obrazków znanych nam z nocnej starówki.
Tradycja i nowoczesność
W Iczeri Szecher jesteśmy jakby w innym świecie. Smak orientu czuć tutaj na każdym kroku. To taki swojego rodzaju wstęp dla tych, którzy podążą dalej na południe, wzdłuż Morza Kaspijskiego, do graniczącego z Azerbejdżanem Iranu. Za otaczającymi nas murami życie toczy się jednak inaczej. Rozpędzone samochody, bezładnie kłębiące się na ulicach, korki, trąbienie... i górujące na miastem trzy wieżowce, na których po zmroku wyświetlają się trzy motywy: ognia, azerbejdżańskiej flagi oraz postaci niosącej ową flagę. Robią wrażenie i widać je z daleka. Trochę przypominają Dubaj czy nawet Astanę - stolice Kazachstanu, zbudowaną niemal od zera na bezkresnym stepie.
Za murami starego miasta
Każde miejsce odwiedzone w dzień i w nocy różni się od siebie. Nie tylko wizualnie, chociaż pewnie dlatego w konkursie na 7 cudów Polski to właśnie NOCNA panorama toruńskiej starówki zajęła drugie miejsce. Na dzienną wizytę po Baku (nie tylko po jego starym mieście) wybierzemy się więc następnym razem. Wejdziemy na górę, zobaczymy, gdzie odbywała się Eurowizja, dowiemy się, gdzie można niedrogo zjeść i wypić piwo za jednego manata (ok. 4 złote), przejedziemy się autobusem miejskim przy otwartych drzwiach. Będziemy chodzić do wieczora, aż palące słońce utonie w morzu a my wybierzemy się w godzinną wycieczkę statkiem, żeby zobaczyć, jak to wszystko prezentuje się z daleka.
Siądź, gościu, pod mym liściem i...
A póki co...